Mój artykuł w Gazecie Wyborczej
“A uszy miał ogromne, muskularne – uszami mógłby, gdyby chciał…” – można by zaśpiewać o otocjonie. Jego uszy są imponujące, co potwierdza nawet jego łacińska nazwa Otocyon megalotis – “pies o dużych uszach”.
Ten kuzyn psów o mordce posiwiałego ratlerka i sylwetce lisa wygląda, jakby uszy pożyczył od nietoperza. Po co mu one?
Otocjony w odróżnieniu od innych psowatych są owadożerne. Żywią się głównie termitami, które wygrzebują za pomocą długich pazurów. Uszy służą im do wyszukiwania owadów – otocjony potrafią usłyszeć ich podziemne ruchy.Przydatna umiejętność, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę to, że jedno zwierzę pochłania ponad milion termitów rocznie!
Poza tym uszy chłodzą – tuż pod skórą mają bardzo dużo naczyń krwionośnych, którymi ciepło wydzielane jest na zewnątrz.
Termity trzeba dobrze pogryźć. Otocjony mają najwięcej zębów ze wszystkich ssaków, nawet do 50, a żują z prędkością pięciu ugryzień na sekundę.
Z “psami uszatkami” zetknęłam się w RPA. Są aktywne zazwyczaj nocą, ale w zimie można było je zobaczyć również za dnia. W ich towarzystwie często przebywają ptaki – smolarki, nocobiegi, dropiki i czajki. Świetnie wyczuwają moment, kiedy otocjony usłyszą podziemną spiżarnię. Zlatują się, żeby z niej skorzystać, traktując uszatych jak szyld przed spożywczakiem. Na szczęście rzadko dochodzi do kłótni, owadów starcza dla wszystkich.
Otocjony żyją w grupach rodzinnych – młodymi zajmuje się głównie tata, dba o nie, bawi się z nimi i uczy je zdobywać pożywienie. Rola wielkouchej mamy sprowadza się do urodzenia i karmienia mlekiem.