Piotr Cieśliński,Tomasz Ulanowski – Gazeta Wyborcza
Stephen Hawking podczas gali BAFTA Film Awards w Londynie (STEPHEN LOCK / EAST NEWS)
Co oznacza Brexit dla brytyjskiej nauki? Znikną miliardy funtów na badania, wyschnie dopływ nowych talentów, osłabnie wymiana naukowa.
Kiedy w marcu tygodnik “Nature” przeprowadził sondaż wśród przeszło 2 tys. brytyjskich naukowców, aż 83 proc. z nich było przeciw wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Wyniki czerwcowego referendum ich przygnębiły.
– To katastrofa dla brytyjskiej nauki – komentuje Stephen Hawking.
– Moi znajomi są załamani – mówi dr Joanna Bagniewska, wykładowczyni Uniwersytetu w Reading.
Brytyjczycy mogą zostać wykluczeni ze wspólnych europejskich projektów, stracą finansowanie, a jeśli je wynegocjują na nowo, to na gorszych warunkach.
– Granty europejskie sponsorują także wielu brytyjskich doktorantów – mówi dr Bagniewska. – Moi studenci boją się, że teraz nie będzie ich stać na doktorat w Wielkiej Brytanii, a wyjazd do Szwecji albo Niemiec może się nie udać, bo albo będą potrzebować wizy, albo warunki pobytu zmienią się w trakcie ich doktoratu.
– Ja sama jestem wściekła. Boję się, co będzie z moją pracą, bo za półtora roku kończy mi się kontrakt – dodaje badaczka.
Choć Wielka Brytania więcej wpłacała do budżetu unijnego, niż z niego dostawała, to w funduszach na badania i rozwój było akurat na odwrót. Według raportu komitetu naukowego Izby Lordów w latach 2007–13 na europejskie projekty badawcze Brytyjczycy wyłożyli 4,3 mld funtów. W tym samym czasie dostali z Unii na naukę aż 7 mld funtów. Brytyjskie badania nad rakiem są w 50 proc. fundowane przez UE, nanotechnologia – w 60 proc., biologia ewolucyjna – w 50 proc., a informatyka i nauki komputerowe – w 35 proc.
Pięć najlepszych brytyjskich uniwersytetów – Oksford, Cambridge, UCL, Imperial i Uniwersytet w Edynburgu – w ostatniej dekadzie otrzymało z UE ponad 2 mld funtów, aż jedną piątą publicznych pieniędzy, jakimi zostały zasilone.
– Jestem rozczarowana i zaniepokojona. Brytyjska nauka i pracujący tu naukowcy zostaną poważnie dotknięci wynikiem referendum – mówi “Wyborczej” dr Andrea Greve, uczona zajmującą się pamięcią epizodyczną w Instytucie Studiów Poznawczych i Badania Mózgu w Cambridge. – Wielka Brytania będzie musiała przyzwyczaić się do mocnego spadku europejskich funduszy badawczych. A dotąd była ich poważnym beneficjentem – dodaje.
Oprócz pieniędzy brytyjskie uczelnie mogą stracić dopływ talentów. Dotychczas bez trudu ściągały z całej Europy najlepszy naukowy narybek, teraz wielu studentów może się odbijać od granicy.
Jeszcze przed referendum ponad 150 członków szacownego Towarzystwa Królewskiego, w tym Stephen Hawking, opublikowało w “Timesie” list, w którym przestrzegali, że wyjście z UE storpeduje badania, bo zabraknie zastrzyku młodych naukowców z kontynentu. Swobodny przepływ kadr jest kluczowy dla rozwoju nauki. Około 16 proc. badaczy na brytyjskich uniwersytetach, w sumie ponad 31 tys. osób, pochodzi spoza Wielkiej Brytanii. Część z nich przyjeżdżała wraz z grantem europejskim, z którego finansowali własne badania.
– Jestem Niemką, ale od prawie 15 lat żyję w Wielkiej Brytanii – opowiada dr Andrea Greve. – Nagle wszystko stało się niepewne. Do tej pory zawsze czułam się tu mile widziana. Wielką Brytanię uważałam za swój dom, a oszczędności emerytalne mogłam przenosić pomiędzy różnymi krajami. Teraz to wszystko się zmieni.
– Ciągle jesteśmy w szoku i nie dowierzamy, że to się stało naprawdę – dodaje prof. Elizabeth Morris z Instytutu Badań Polarnych im. Scotta w Cambridge. – Spędziłam sporą część kariery, współpracując z europejskimi naukowcami i korzystając z europejskich grantów badawczych. Choć często naśmiewaliśmy się z europejskiej biurokracji, to nikt z nas nie wątpił w wartość wspólnych badań. Przyzwyczailiśmy się też do tego, że nasze projekty ściągały najlepszych młodych naukowców z całej Europy.
Prof. Morris ma nadzieję, że Wielka Brytania utrzyma swoje powiązania z Europejską Agencją Kosmiczną. Ale boi się, że wyjście z Unii odbije się na brytyjskim przemyśle kosmicznym. I że kraj wpadnie w recesję, w której wyniku zmniejszą się nakłady na naukę oraz służbę zdrowia i zasiłki społeczne.
– Właśnie oglądałam w telewizji Channel 4 rozmowę z unijnym dyplomatą z Polski, który opowiadał, że jego dziadek walczył podczas drugiej wojny u boku brytyjskich pilotów – mówi “Wyborczej”. – Był zły z powodu antypolskich tonów podczas kampanii na rzecz wyjścia z UE. Po referendum mieliśmy tu kilka jeszcze bardziej zawstydzających antypolskich incydentów. Chciałabym powiedzieć Polakom, że większość Brytyjczyków doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że 75 lat temu staliśmy ramię w ramię przeciwko faszyzmowi. Niestety, wydaje się, że tej zarazie ponownie trzeba stawić czoło.
– Mam nadzieję, że ponure konsekwencje tej decyzji powoli dotrą do ludzi i pobudzą ich do refleksji nad przyszłością Wielkiej Brytanii – dodaje dr Greve.