Słodziak tygodnia – kuoka

Mój artykuł w Gazecie Wyborczej

Ten przemiły australijski torbacz jest tak ufny, że podchodzi do ludzi. Niestety, niektórzy nie mają miłych zamiarów – grają nim w…nogę!

Kuoka jest krewniaczką kangurów. To szarorude, okrągłe, przygarbione zwierzątko wielkości kota, o małym łebku i stale uśmiechniętym wyrazie pyszczka. Jak wszystkie kangurowate porusza się, skacząc na tylnych łapkach.

Torbacze te można spotkać wyłącznie w Australii Zachodniej, m.in. na wyspach Bland i Rottnest. Ta ostatnia zyskała swoją nazwę właśnie dzięki kuokom. Pierwszymi Europejczykami, którzy dotarli na wyspę, byli Holendrzy; w 1696 Willem de Vlamingh, biorąc kuoki za olbrzymi gatunek szczura, nazwał wyspę Rotte nest, od holenderskiego rattennest, czyli szczurze gniazdo.

Kuoki są głównie na wyspach, ponieważ na kontynencie zagrożenie dla nich stanowią przywiezione przez Europejczyków drapieżniki, zwłaszcza koty i lisy. Wycinka drzew i krzaków, uprawy rolne pozbawiły kuoki ich naturalnego środowiska. Dodatkowo zwierzęta te rodzą tylko jedno młode naraz. To wszystko sprawia, że kuoki są zagrożone wyginięciem.

Winna jest też ich ufność. Z zaciekawieniem podchodzą do turystów. Niestety, mimo że za dotykanie kuok grożą surowe kary finansowe, jeszcze kilka lat temu niegrzecznym australijskim dzieciom zdarzało się grać w “quokka soccer”, czyli kuoczy… futbol. Wyspa Rottnest jest parkiem narodowym, a jej władze starają się patrolować teren, aby zapobiec tego typu okrutnym zabawom.